Było to już kilka lat temu, gdy byłem ledwie 15-letnim gówniarzem. Jako raczej milczący i chodzący własnymi ścieżkami chłopak nie miałem wielu kontaktów z dziewczynami. Zresztą jakoś nie było w moim otoczeniu żadnej, która by mnie bardziej interesowała.
Byłem wtedy już normalnego, dorosłego wzrostu 180 cm. Miałem dość długie, jasne włosy i szczupłą sylwetkę, z płaskim brzuchem i odpowiednio umięśnioną klatką piersiową. Byłem akurat na wakacjach nad Bałtykiem, w jakiejś zapadłej dziurze gdzieś między Ustką a Łebą. Kilka domków pośrodku niczego, gdzie na to nic składał się głównie piach, sosny, kilkanaście wypoczywających rodzin i dużo piachu. Aha, i jeszcze piach. Czas spędzałem głównie na wałęsaniu się po niezbyt wysokich wzgórzach i moczeniu nóg w słonawej wodzie Bałtyku czy szukaniu odpowiednio okrągłych i płaskich kamieni do puszczania kaczek.
Dzień był bardzo ciepły, wręcz gorący. Miałem na sobie tylko spodenki kąpielowe, na stopy założyłem japonki. Nie związałem włosów, w ten dość wieczny dzień stanowiły pewnie dość spektakularny, może nieco pretensjonalny widok. Szedłem już dobre pół godziny, ścieżki wydeptane przez nielicznych turystów już zdążyły się pourywać. Już miałem zamiar skręcić w stronę ukrytego za niewysokim pagórem morza, gdy usłyszałem słabe dźwięki jakiejś muzyki. Nie byłbym sobą, gdybym tego nie sprawdził. Las był akurat mocniej zakrzaczony, gdy więc podszedłem bliżej, byłem wciąż niewidoczny zza gałęzi. Teraz już mogłem rozpoznać jakąś rytmiczną piosenkę w latynoskim stylu. Wyjrzałem zza pnia sosny i oczom moim ukazała się dość dziwna jak na takie miejsce, ale naprawdę zachwycająca scena. Muzyka dobiegała z niewielkiego, przenośnego odtwarzacza ustawionego na mchu. Kilka metrów przede mną zaś w jej rytm tańczyła dziewczyna. Ale jaka dziewczyna. O ile nigdy dotąd nie zdążyło mi się czuć podniecenia na widok kobiety, tak teraz od razu poczułem, że w spodenkach robi mi się za ciasno, a w ustach robi się sucho z wrażenia. Musiałem mieć wtedy strasznie głupią minę.
Dziewczyna mogła mieć 16 czy 17 lat, może nawet mniej, więc podobnie jak ja. Miała na sobie króciutką, białą bluzeczkę, w ogóle nie zakrywającą brzucha i ciasno opinające jej zgrabny tyłeczek dżinsy. Szczupła, z pięknym, płaskim brzuchem, którym kręciła w rytm muzyki. Miała ciemnobrązowe włosy, sięgające nieco poniżej ramion i uśmiechała lekko się lekko do siebie. Pod jej bluzeczką rysowały sie niewielkie, dziewczęce piersi. Bez wątpienia była najseksowniejszą dziewczyną, jaką kiedykolwiek widziałem. Byłem tak oczarowany, że nawet nie pomyślałem, żeby zdziwić sie jej widokiem w środku lasu, o pół godziny od najbliższej wioski.
A ona dalej tańczyła, kręciła swoim tyłeczkiem w prawo i w lewo, przesuwając dłońmi po udach i prężąc piersi pod cienkim materiałem. Bezwiednie sięgnąłem ręką pomiędzy nogi, poczułem że mój kutas stwardniał na kamień. A miałem już czym się pochwalić, nawet przez spodenki było widać, że ta część mojego ciała jest już zdecydowanie dorosła. Nie zastanawiając się w ogóle, rozpiąłem rozporek, wyciągnąłem mojego ptaka i zacząłem przesuwać po nim ręką, wciąż gapiąc się na podskakującą za gałęziami tancerkę. Wtem muzyka się urwała, widocznie piosenka się skończyła. Dziewczyna podeszła do magnetofonu, który stał bliżej mnie. Musiałem widocznie ciężko oddychać, bo nagle spojrzała dokładnie w miejsce gdzie stałem. Przestraszyłem się, straciłem równowagę i przewróciłem sie, wypadając zza krzaka. Ona była chyba jeszcze bardziej zdziwiona moim widokiem niż ja jej. Rozchyliła usta chcąc pewnie coś powiedzieć, gdy jej wzrok przeniósł się niżej. Cóż, ja leżałem na mchu i trawie, ale mój kutas wciąż stał dumnie w pionie. Jej ciemne oczy rozszerzyły się, już myślałem że zacznie krzyczeć czy może ucieknie, ale nie. Jej mina z zaskoczonej powoli zmieniła się w słodki, jednocześnie nieśmiały i przebiegły uśmieszek.
– Widzę że mam widownię. Podobało ci się? – spytała cichym głosem, w którym wyraźnie przebrzmiewały nutki wesołości. Cóż, nie co dzień widzi się w lesie jasnowłosego chłopaka z 20-centymetrowym chujem na wierzchu. Jak teraz nad tym pomyślę, to musiałem dla niej wyglądać równie seksownie jak ona dla mnie, chociaż bez wątpienia nieco śmiesznie.
– Jak najbardziej – odpowiedziałem. – Chociaż mogłabyś ściągnąć te dżinsy, bardzo dzisiaj gorąco – dodałem bez zastanowienia, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Znów zrobiła zdziwioną minę, zaskoczona moimi słowami. Cóż, zawsze miałem problemy z powstrzymywaniem swojego ciętego języka. Zauważyła chyba, że nieco sie zmieszałem tym co powiedziałem, bo znowu się do mnie uśmiechnęła.
– Tobie rzeczywiście musi być gorąco, bo niewiele już masz na sobie – powiedziała, przesuwając wzrok z mojej nagiej, błyszczącej potem klatki piersiowej na naprężonego kutasa wciąż wystającego z rozporka.
– Eee, no bo… – zająknąłem się, robiąc jeszcze głupszą minę.
– Piękny chłopczyk robił sobie dobrze na mój widok, tak? – spytała, uśmiechając się słodko i przekrzywiając głowę. – Cóż za marnotrawstwo, szkoda takiego sprzętu. – Jej oczy były teraz utkwione między moimi nogami, usta miała nieco rozchylone. – Pozwól, że ci pomogę.
Podeszłą bliżej, stanęła nade mną i złapała się pod boki. Wyciągnęła jedną nogę do przodu i dotknęła stopą mojego kutasa, potem przesunęła nią od końca po nasadę. Jęknąłem, wyprężyłem sie z rozkoszy, podpierając sie rękami z tyłu.
– Podoba ci się to? – spytała, pochylając się nade mną.
Nie odpowiedziałem, za to, ku mojemu własnemu zdziwieniu, podniosłem się, objąłem ją i wpiłem się ustami w jej usta. Nigdy tego wcześniej nie robiłem, ale jakoś wiedziałem dokładnie co robić. Wsadziłem jej język między usta i zacząłem nim poruszać. Najpierw zesztywniała z zaskoczenia, potem oddała pocałunek. Po chwili odsunęła mnie i z błyszczącymi oczami powiedziała:
– Jesteś bardzo śmiały, mój ładniutki. Robiłeś już kiedyś to z dziewczyną?
– Co robiłem? – spytałem głupio.
– Seks. Pytam czy uprawiałeś seks.
– Nie – odpowiedziałem zgodnie z prawdą, patrząc pożądliwie na jej cycki.
– Ja tylko raz, ale słyszałam to i owo. Pokazać ci, co umiem? – spytała z tym swoim tajemniczym uśmiechem.
Nie wiedziałem co powiedzieć, więc tylko głośno przełknąłem ślinę i pokiwałem głową. Uśmiechnęła sie jeszcze bardziej, przysunęła znów do mnie i uklękła przede mną na ziemi. Jej twarz była tuż przed moim kutasem, czułem na nim jej przyspieszony oddech. Widziałem jej kształtne uda, gdy spojrzałem w dekolt jej bluzki zauważyłem, że jej piersi są nie takie znów małe, a jednocześnie bardzo kształtne. Wyciągnęła rękę i chwyciła moją pałę, drugą łapiąc mnie za pośladki. Stwardniałem jeszcze bardziej, jęknąłem cicho. Pochyliła się nieco do przodu i objęła go ustami. Czułem jej gorący język, którym poruszała na prawo i lewo, przesuwając go po moim kutasie. To było niesamowite uczucie. Wyprężyłem się znów z rozkoszy, a ona ssąc mnie mocno zaczęła poruszać ustami rytmicznie w górę i w dół, biorąc mojego kutasa coraz głębiej. Po chwili sięgnęła już prawie do nasady, połykając go praktycznie całego. Spojrzała na mnie w górę swoimi wielkimi oczami i z pełnymi ustami niewyraźnie spytała:
– Dobrze ci?
To było zbyt wiele jak dla mnie. Czułem że długo tak nie wytrzymam, odepchnąłem ją więc i wyjąłem ociekającą jej śliną pałę z jej ust.
– I jak, podobało się, mój śliczny? – Spytała, ocierając strużkę śliny z policzka.
Nie odpowiedziałem, za to podszedłem bliżej niej i wziąłem ją za rękę, podnosząc ją do góry. Położyłem ręce na jej biodrach i wpatrywałem się w jej wielkie oczy, dysząc z podniecenia. Uśmiechnęła się znowu.
– O co chodzi? Może byłam aż zbyt dobra?
Nadal wgapiałem się w nią nieprzytomnie. Czując moje dłonie, zaczęła nieco kręcić tyłeczkiem na boki. Wtedy chwyciłem ją mocniej, obróciłem i popchnąłem na najbliższe drzewo.
– Och! – krzyknęła – Nie bądź taki ostry. Poczekaj chwilę.
Sięgnęła ręką do swoich dżinsów i rozpięła guziki, następnie ściągnęła materiał spodni, odrzucając je nogą na bok. Pod spodem miała ciasne, czerwone majteczki od bikini, zawiązane sznureczkami na biodrach. Oparła się rękami o pień, wygięła plecy w łuk, rozstawiła nieco nogi. Obróciła twarz w moją stronę i kusząco spytała – No i na co czekasz? Bierz mnie, jestem twoja!
Podszedłem do niej, chwyciłem jej opięty śliskim materiałem majteczek tyłek i oparłem na nim swojego naprężonego kutasa. Zauważyłem, że po wewnętrznej stronie uda spływa jej strużka śluzu. Była niesamowicie wilgotna, musiała być równie podniecona jak ja.
– No już, zrób to! Przeleć mnie, wyruchaj moja cipkę! Wejdź we mnie, no już! Zrób to!
Nie czekając dłużej, odchyliłem materiał jej majteczek na bok, przesunąłem kutasa niżej i nie zastanawiając sie już nad niczym wbiłem go w nią od razu aż po nasadę. Krzyknęła głośno, w jej głosie ból mieszał sie z rozkoszą. Chwyciłem ją za biodra i zacząłem posuwać ją bez opamiętania, aż jej pośladki klaskały o mój brzuch. Była niesamowicie ciasna, a przy tym tak mokra, że jej soki kroplami spadały na ziemię i między jej nogami utworzyła sie już mała kałuża. Jęczała za każdym moim posunięciem, coraz głośniej i głośniej.
– Och, tak, tak! Pieprz mnie, pieprz mnie! Tak, mocniej!
Nachyliłem sie nad nią, znalazłem jej usta i pocałowałem ją mocno, znów wpychając jej język między wargi. Jęknęła jeszcze głośniej.
– Tak, tak! Mocniej, głębiej! Pieprz mnie, pieprz mnie!
Poczułem że zbliżam się do końca, zwiększyłem więc jeszcze tempo, jej bluzeczka podsunęła sie do góry, odsłaniając dziewczęce piersi, drgające w rytm ruchu moich bioder. Ona też już dochodziła, bo stęknęła i wyjęczała:
– Dochodzisz? Nie przejmuj się, możesz się spuścić we mnie! no dalej, zrób to! Spuść się, spuść się w środku! No już, zrób to! Na co czekasz, zrób to! Zalej moją cipkę swoją spermą. Spuść się! Zrób to!
Poczułem falę wzbierającego gorąca w podbrzuszu, złapałem ją mocniej za tyłek i przycisnąłem do drzewa. Wbiłem się w nią mocno, jęknąłem i wlałem w nią wielki ładunek spermy. Orgazm był tak silny, że przez chwilę nic nie widziałem, słyszałem tylko jej głośny, wibrujący, pełen rozkoszy krzyk.
Po chwili oboje osunęliśmy się bez sił na ziemię. Leżeliśmy na plecach obok siebie, ciężko oddychając. Zauważyłem, że trzymam ją rękę. Jakoś nie wydało mi się to dziwne, było tak jakbym ją znał od dawna. Powoli uspokoiły się nasze oddechy. Patrzyliśmy w górę, na czyste niebo prześwitujące między poruszanymi podmuchami rozgrzanego powietrza gałęziami sosen. Nasze ciała błyszczały od potu, wokół czuć było aromat żywicy i bliżej nieokreślony zapach lata. A także jakiś inny, nieuchwytny zapach, przynoszący na myśl kwiaty wiśni i dym z ogniska, z dodatkową nutą wodorostów wyrzuconych na plażę o brzasku. Zapach szczęścia? Nie, to był zapach kobiety. Dziewczęcego potu i przeżytej rozkoszy.
Przechyliłem głowę w bok by spojrzeć na nią i zobaczyłem, że już od chwili się we mnie wpatruje. Zupełnie znikła teraz jej bezczelność, ale tajemnica i iskierki wesołości pozostały.
– Masz ładne oczy, wiesz? – powiedziała cicho. – Szare, jak woda w Bałtyku w pochmurny dzień. – Była niesamowicie piękna.
– Mogę cię pocałować? – spytałem. Prychnęła cicho, śmiejąc się.
– Jakoś przedtem nie potrzebowałeś pytać, nie tylko zresztą o to. Wręcz przeciwnie. – Zaczerwieniłem się, zmieszany.
– Przepraszam… Zrobiłem ci krzywdę?
– Ależ nie przepraszaj. Było wspaniale. To raczej ja powinnam czuć się winna, zwykle nie jestem tak agresywna i wulgarna. – Teraz z kolei ona się zmieszała. – A… ale… Czasem jak tańczę, to się zapominam, podniecam sie, jestem bardziej… kobietą. Aż za bardzo, najwyraźniej.
– To dlatego tańczysz sama w środku lasu?
– Mhm, myślałam, że tu nikt mnie nie zobaczy.
Patrzyliśmy sobie w oczy przez dłuższą chwilę, nie mówiąc nic. Zauważyłem teraz, że jest mocno opalona, jej ciemne oczy błyszczały jak kawałki srebra na tle jej gładkiej, czekoladowej skóry. Pomyślałem że mógłbym tak się wpatrywać w jej twarz do końca świata. Tę banalną myśl szybko wyparło jej trzeźwe pytanie:
– Chcesz kanapkę? mam kilka w torbie, a nieco zgłodniałam od tego, hem hem, wysiłku. – Uśmiechnęła się, patrząc na mnie trochę nieśmiało.
– Mhm. – mruknąłem. Tak, zdecydowanie chciałbym móc na nią patrzeć do końca życia. I móc jeść jej kanapki, leżeć z nią na trawie czy starzeć się razem. Uśmiechnęła się znów, tym razem jakoś głębiej, jakby widziała moje myśli. Podniosła się i podeszła kołyszącym się krokiem do leżącej kilka kroków dalej torby. Usiadłem, wciąż się w nią wpatrując, jak pochyla się grzebiąc w niewielkiej brezentowej torbie. Po chwili wyprostowała się, trzymając w rękach dwie kanapki i podała mi jedną. Nadal nie mogłem oderwać od niej wzroku.
– Masz strasznie głupią minę, wiesz? – powiedziała, odwijając papier. Ugryzła chleb i powiedziała z pełnymi ustami, uśmiechając się kącikami ust. – Jakbyś się zakochał – dodała.
– Mhm – mruknąłem znowu, uśmiechając się też do niej.
– Za dużo to ty nie mówisz – roześmiała się radośnie. – Jedz.
Później wstaliśmy i nie mówiąc nic przebyliśmy razem kilkaset metrów sosnowego lasu dzielącego nas od plaży. Po rozgrzanym, suchym piasku doszliśmy nad brzeg morza i ruszyliśmy pasem zwilżanego przez niewielkie fale brzegu przed siebie, mając za sobą zniżające się coraz niżej słońce. Chłodna woda obmywała nasze stopy, gdzieś daleko na horyzoncie powoli przesuwał się jacht z pojedynczym, białym żaglem. Chwyciłem ją za rękę, patrząc się daleko przed siebie. Spojrzała w moją stronę i powiedziała, pokazując ręką za wydmę:
– Tam niedaleko mieszkam razem z moją mamą. Chciałabym jej pokazać, kogo znalazłam w lesie. – Popatrzyłem na nią. Uśmiechała się. – Pójdziesz ze mną?
– Zawsze i wszędzie – odpowiedziałem.